Zajął się kręceniem filmów (jak widać) nie dla każdego widza. Swoje historie opowiada, cytując tekst z
ulotki jego najnowszego dzieła, "z lekkością twórców francuskiej Nowej Fali". Akcję osadza w wielkich
amerykańskich miastach, a jego bohaterowie to freaki poszukujący własnej drogi. Na swój zwariowany
sposób odpowiadają nam na wiele pytań i pokazują co w życiu jest najważniejsze. Uwielbiam w jego
filmach, to że akcja nie pędzi jak japoński Shinkansen, a reżyser odgrywa rolę gawędziarza, który z
wielką pasją wprowadza nas w unikalny świat swoich bohaterów. I przyznaję się bez bicia, że jestem
jego fanem, jednym z tych widzów, dla których kręci on filmy! Reżyser ostatnio obchodził urodziny, zatem spóźnione, ale szczere "Sto Lat!" ;)