zaskoczona jak i zniesmaczona. Na domiar złego nie można paczeć, bo kto paczy ten ginie. Przy okazji poznaje 30-letniego Afroamerykanina i ten się w niej podobno zakochuje. Tak żyją w szczęściu kilka lat nie pacząc i wychowując dwójkę dzieci. Nadszedł jednak dzień w którym on popaczał i zginął, a ona dalej nie paczała i przeżyła. Sam nie wiem jak dotrwałem do końca, bo normalnie takie gnioty wyłączam po chwili. Aktorstwo drewniane, fabuła nuuuuudna, dialogi drętwe i do tego źli biali i wspaniali czarni.
Nie zauważyłeś, że Afroamerykanin zanim zaczęła się ta "Epidemia Niczego" był gejem. Ale z braku laku 60-letnia mama też ujdzie. ... "Oczywiście popieram twoją opinię. Dodam, że rzadko spotyka się filmy z tak żenująco słabym scenariuszem ale z taką ilością znanych aktorów. Jacky Weaver, John Malkovich, Sandra, w tym przypadku Bollock - jak oni się dali namówić na ten poziom żenady?!
To, że Azjata był gejem to wiem, ale dalej to żona mnie zmyliła, że ten afro był partnerem tego Azjaty. Tak to jest jak się w czasie filmu kanapki robi :) Mój błąd, bo jeszcze wczoraj naraziłem się na raka jeszcze raz zmuszając się do obejrzenia kilkunastu minut ze scenami Afroamerykanina i rzeczywiście to jakiś randomowy przechodzień był. Anihiluję dwa pierwsze dania pierwszej mojej wypowiedzi.
Hehe ale , że 3 dałeś to chyba za te kanapki Cię tak poniosło jako , że były smaczne :)
Pozdrawki
Te trzy gwiazdki dałem za to, że dotrwałem do końca. Trzeba przyznać, że sprawnie zrealizowany ale tak naprawdę film jest o niczym. To wielkie NIC chce krzywdzić, ale dlaczego, po co, dlaczego złe NIC nie ima się wariatów? Kompletnie zignorowano wyjaśnienia tych kwestii, a przy tym napięcie całości fabuły budowane jest na żenujących jump scare'ach, dialogi są fatalne, relacje miedzy postaciami są cieniutkie jak asfalt na gminnej drodze. Aktorzy pomagają jak mogą ale jak tu nadrobić fatalnie skrojony scenariusz?! Przyznam, że aby zrobić film o niczym, tak aby chciało się go oglądać do końca jest też sztuką i to akurat reżyserce wyszło całkiem sprawnie, podobnie jak miało miejsce w przypadku filmu "Wild" aka "Dzika Droga" z 2014 r. Scenariuszem "Nie otwieraj oczu" można świnkom morskim klatki wykładać.
No i potem jak się w trakcie filmu robi kanapki, bo się umie oglądać filmy tylko jak tło do robienia i jedzenia kanapek, to się nic nie rozumie i się pieprzy takie głupoty :) "Poziom żenady" to prezentuja twoja wypowiedź i ocena, i to całkiem wysoki.
hahaha... no dobra dobra... ale juz bez przesady, babcia ma 54 lata, w filmie jest zrobiona na 40+ wiec mozna przymknac oko. Film ogolnie byl slabiutki, ale dalo sie to ogladnac, bylo mniej glupot niz w "Ciche miejsce" a to w ostatnim czasie jedyny odpowiednik, bylo kiedys "Happening" pomimo iz nie spodobal sie publicznosci, byl zdecydowanie lepszy niz dwie wczesniej wspomniane produkcje.
Film bazuje na ksiazce (ktorej nie czytalem) a ze ksiazki sa zazwyczaj lepsze niz filmy na ich podstawie, to mozna by dopelnic ta marna opowiastke ksiazka :)
Książka lepsza od filmu... zazwyczaj tak, lecz Pieśń Lodu i Ognia jest chyba wyjątkiem
No błagam... Książka gorsza od filmu? Nie można odmówić uroku filmowi, dobrej obsady i gry aktorskiej, ale litości.... Książka jest 1000 razy lepsza.
Pieśń Lodu i Ognia gorsza od serialu?! HEHEHEHEHEHE. Dobry, choć niezamierzony żart.
@Marek_Bury @Kazikowy
Widzicie wam może się podobać, a ja pomimo że czytam tylko i wyłącznie fantasy nie udało się przebrnąć przez pierwszy tyom.
Moim zdaniem Martin bardzo kiepsko pisze i źle się go czyta.
Uwielbiam kiedy rzeźnicy polskich znaków rozprawiają o wyższości czytelnictwa nad kinematografią.
Jedyne co ten film na pozór przyciąga to obsada, później chęć poznania o co tak na prawde chodzi. Ale kiedy już dotrwamy do końca to wychodzi jeden wielki gniot. Gów.. się wyjaśnia... NETFLIX ma chyba sporo kasy, że udaje mu się werbowac dobrych aktorow do takich shitów. Dziwią mnie tak wysokie oceny, no ale kto co lubi. Nawet mój kodek płakał jak mielił to coś. Szkoda, potencjał był, a wyszlo jak z większością filmow Netflixa
Nie mogli wyjaśnić o co chodzi bo by musieli to ci pokazać. I tak było w pierwszej wersji. Okazało się jednak że musieli wyciac ta scenę, bo kto popatrzył to się zabil.
Przeczytanie Twojego komentarza to mega frajda, dawno tak nie śmiechłem! Dzięki! Dużo racji.
Nie wygląda jak 60 latka, nawet tyle nie ma, więc nią nie była w tym filmie. Życzę wszystkim tak wyglądać w jej wieku, zazdrośniki :) aaa myślę, że nawet gdybyś sobie zrobił op, to i tak nie wyglądał byś tak dobrze jak Sandra Bullock, znawco niczego :D
Wiesz czym się różni stara baba, od starej baby po operacjach plastycznych? Ta pierwsza wygląda jak stara baba, a ta druga jak chora na głowę stara baba po operacjach plastycznych. Ja jestem starym dziadem i pomimo możliwości finansowych nie mam w planie robić z siebie stwora na stare lata.
Zerknij na sceny, w których było zbliżenie jej twarzy, jak wygląda pomimo charakteryzacji i profesjonalnego oświetlenia itd, to już nie jest twarz, to jest maska, bez mimiki, bez wyrazu twarzy. To już jest stwór i nie nadaje się do gry aktorskiej, może jedynie jakieś kremy dla starych bab po operacjach plastycznych reklamować.
Widać, że zrobiła operację, ja nie mówię, że nie, tylko nie przesadziła tak jak niektórzy. W dalszym ciągu wygląda dobrze i przypomina siebie. Takie jest moje zdanie. Ty chyba jej nie lubisz i dlatego tak to krytykujesz. Niestety wszyscy się starzejemy i jeśli ktoś chce, to niech poprawia, ale z umiarem, tak właśnie jak Sandra :)
Wczoraj obejrzalem tego gniota. Pierwsza scena - zblizenie na usta Sandry. Moj komentarz do mej lubej: "czemu ona ma usta jak lama i jest taka paskudna?". Nie rozumiem jak mozna sie oszpecic na wlasny koszt. Tak samo nie rozumiem jak ktos mogl dac hajs na film po przeczytaniu scenariusza, w ktorym kazda kolejna scena to eskalacja debilizmu. Ale ja wielu rzeczy nie rozumiem, np. tego jak dzieci ktore nie jadly od 24 h wola isc sie bawic z innymi dziecmi zamiast isc sie przebrac i cos zjesc, albo jak mozna miec uczesane wlosy i pelny makijaz tuz po wyjsciu z rzeki...
No wiesz, nie dojadanie, brud i nie wyspanie były dla tych dzieciaków codziennością a przynajmniej normą, a inne dzieciaki i zabawy były wymarzonym cudem wcześniej znanym im tylko z opowieści. Po za tym regeneracja sił u dzieci jest niesamowita, wiem coś o tym, też kiedyś byłem dzieckiem, jako 10-12 latek po całodziennym marszu 20-kilka km, mogłem po krótkim odpoczynku jeszcze grać w piłkę itp.
Film mnie nie ubawił tak jak wasze komentarze.
Nie wiem czy to znaczy, że był słaby, czy wręcz przeciwnie.
:)
Film ogólnie spoko. Jest Azjata gej oraz dzielny Afro a białasy to tylko tło, które robi za mięso na mielonkę, która udaje fabułę. Jest ba-beczka w starszym wieku, która wcześniej nie miała czasu urodzić ale nie ma problemu, gdyby nie armagedon to mogłaby jeszcze trochę poczekać. No i są te bezimienne dzieci. I tu niestety nastąpił niemiły zgrzyt. Sandra w pewnym momencie mówi o dzieciach: "Jestem ich matką". Matką? No, kurna. Czy nikt tej nawiedzonej katoterrorystce nie wyjaśnił, że w świecie netfliksa mówi się: "Jestem ich rodzicem 1"? Niełatwo ochłonąć po czymś takim.
Właśnie zmęczyłem ten film.. Chociaż co jakiś czas przeskakiwałem. I to tylko dlatego, że byłem ciekaw co to za stwory/demony/kosmici tam się panoszą. Bullock mnie strasznie w tym filmie drażniła, fabuła miała zadatki, ale ją schrzanili, postać Malkovicha miała rację wielokrotnie, to go przedstawiali jako złego.. Dodatkowo po tej całej, wciskającej się wszędzie poprawności politycznej i blm zaczynam reagować alergicznie na filmy, gdzie czarni są przedstawiani jako ci fajni, wiążą się z białymi kobietami i jako prawie jedyni z dobrych dają radę chociaż na moment zapanować nad sobą po zobaczeniu "czegoś". Nie mówiąc już o chmarze idiotyzmów, jak fakt, że 55-cio latka zaszła w ciążę i jakoś nikt na to nie zwracał uwagi. No ale miał tam parę spoko momentów..
Co wy macie z tym wiekiem?
W Grze o tron bohaterowie (dzieci z Winterfeld) mają po 5, 7 i 11 lat. W filmie po 8, 10, 16. Nastoletni Snow ma w filmie ze 20, a gra go prawie trzydziestolatek.
I nikogo to nie boli.
A tu jakieś gadki o tym, że kobieta 55 lat grająca nie wiadomo iluletnią babę ms dziecko.
W filmie sf!
co wy tu wszyscy znawcy głupoty pindolicie, film choć może i kiczowaty to jednak proroczy tylko zamiast wirusa samobójstwa wystarczy podstawić wirus covid a zamiast opaski na oczy maseczkę na ryło.
Film był kręcony w 2017, Sandra urodziła się w 1964, więc miała wtedy 53 lata, a że jest ładną kobietą, do tego po operacjach plastycznych, wyglądała jeszcze młodziej, powiedzmy na 40. Aktorka wyglądająca na 40 lat, grająca w filmie kobietę mającą powiedzmy 30 lat lub nawet mniej, nie jest żadną rzadkością ani szczególnym ewenementem.