PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=168756}

Bez skrupułów

Infamous
6,7 3 030
ocen
6,7 10 1 3030
7,8 4
oceny krytyków
Bez skrupułów
powrót do forum filmu Bez skrupułów

Pęknięte zwierciadło

ocenił(a) film na 6

"Bez skrupułów" opowiada historię dobrze już widzom znaną chociażby z filmu "Capote". Zajmuje się więc okolicznościami powstania największego dzieła literackiego Trumana Capote, jego relacji z jednym z protagonistów oraz przyczyn, dla których później nic już w zasadzie nie napisał.
Film składa się jakby z dwóch, niestety nie do końca dopasowanych do siebie narracji. Pierwsza z nich to narracja anegdotyczna. Pełno w niej snobizmu, ironii, cynizmu, obłudy i ciętego, czasem wręcz zabójczego humoru. Ta część filmu jest niezwykle fascynująca. Wszystkie te drobne pogaduszki, zabawne sytuacje, sceny budowane z kontrastujących elementów nadają obrazowi smaczku, nie mówiąc już o salwach śmiechu, jakie wywołują. Z drobnych, kolorowych i z pozoru pustych szkiełek reżyser tworzy intrygującą i skomplikowaną mozaikę Capote'a i jego wianuszka wielbicielek. Znakomicie się to ogląda.
Druga, to narracja bardzo serio, na poważnie podejmująca temat relacji Capote-Smith. I tu film się rozbija, staje się przyciężki, brakuje mu świeżości i gracji. Popadając w pseudoartystyczne zadęcie staje się miejscami wręcz śmieszny (jedną z najzabawniejszych scen jest dialog poprzedzający ów pocałunek między dwójką bohaterów). Wszystko jest tu zbyt oczywiste, zbyt czytelne, a postać Trumana przestaje być interesująca. Perry Smith jest odrobinę tylko ciekawszy. Czy tego chciał reżyser czy też nie, w filmie staje się on osobą słabą, zakompleksioną, a morderstwa jakich dokonał nie są wyrazem "zimnej krwi", lecz tchórzostwa. Jednak i Perry nie wydaje się ciekawą postacią. W tej części filmu jedyną intrygującą osobą jest Dick Hickock i to z tego prozaicznego powodu, że najmniej o nim wiadomo.
Ta druga narracja nieodzownie wymusza porównania do filmu Millera i pod każdym względem "Capote" jest filmem lepszym i bardziej intrygującym. Dotyczy to nie tylko reżyserii i scenariusza, ale także aktorów. Zdecydowanie bardziej spodobała mi się gra Hoffmana, Keener i Collinsa Jr. niż Jonesa, Bullock i Craiga. W "Bez skrupułów" najlepiej wypadają aktorki "anegdotyczne": Weaver, Davies, Stevenson, a nawet Paltrow, choć ta przecież tylko rusza ustami!
Film McGratha warto zobaczyć ze względu na te cudowne anegdotki. Niestety całość pozostaje daleko w tyle za "Capote".

torne

kurcze, tak to świetnie opisałeś, że nie może być nieprawdą - wstrzymam się więc z pójściem do kina...
Pozdrawiam

torne

"a morderstwa jakich dokonał nie są wyrazem "zimnej krwi"...

Cóż, tak się składa, że tytuł książki nie nawiązywał do "zimnej krwi" morderców, ale tych ludzi którzy ich osądzili.
Mnie się podobało. Było odważniej i szczerze.

ocenił(a) film na 4
mrs_robinson

Odnośnie tytułu "Z zimną krwią" to tak jak piszesz było to przedstawione w tym filmie. W "Capote" było to wytłumaczone inaczej - odnosiło się do morderstwa, którego dokonali skazańcy, a nie kary śmierci. Jak było w rzeczywistości? Ktoś się orientuje? Pytam na poważnie, bo nie jestem w temacie. Nie czytałam książki, na podstawie której to jest.

Wydaje mi się, że to tłumaczenie, że niby chodzi o wyrok śmierci (czyli tłumaczenie z "Bez skrupułów" jest dosyć bez sensu, bo pisząc książkę Capote nie był pewny czy zostaną oni skazani na śmierć i w dodatku pisał książkę zdecydowanie bardziej o samym morderstwie, tej rodziny niż karze, która spotka przestępców, karze jakiej, jak rozumiem, jeszcze wtedy nie znał.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones